Zupełnie nie uważam, że zajmowanie się niemowlakami jest niemęskie. Myślę, że jest dokładnie na odwrót. Niemęskie jest uciekanie od tego, np. do pracy i uważanie, że wtedy jest fair. Ucieczka tylko w pracę (a często za granicę) była standardowym zagraniem dzisiejszych 50-60 letnich ojców, którzy po latach przyznają, że popełnili błąd lub nie przyznają i dalej w nim tkwią. Nie znam takich ojców, którzy mają dobre relacje ze swoimi dziećmi; co najwyżej poprawne, ale tylko dlatego, że dzisiejsi 30-letni dzieci nie chcą im robić za dużo przykrości.
Taka jest niezręczna prawda. Więc lepiej nie powielać takich zachowań i pamiętać, że relację z dziećmi buduję się od samego początku. Ojcom, którzy od tego uciekają trzeba wytłumaczyć, że dziecko jest jak walizka: ile włożysz, tyle wyjmiesz. Tak mi niedawno powiedziała mama 7-letniego chłopca, a ja już widzę, że ma rację po tylko 11-miesięcznym synu. Także, odsuńmy na bok stereotypy, opinie kolegów czy własny strach i róbmy to co do nas należy, bo jest coraz mniej prawdziwych męskich wzorów, które są tak potrzebne naszym kobietom, córkom, a przede wszystkim synom.